W świecie handlu detalicznego walka między gigantami trwa nieustannie. Jednakże, jak to często bywa, prawdziwa bitwa rozgrywa się nie tylko na polu cenowym, lecz także w umysłach i sercach konsumentów. Na tym tle, wojna cenowa między Biedronką a Lidlem przybiera nowe oblicze. Analiza najnowszych trendów sugeruje, że nie jest to tylko konkurencja o klienta, ale także o przyszłość modelu handlu detalicznego w Polsce.
Cena czy lojalność
Niewątpliwie, niska cena ma moc pobudzania sprzedaży. Strategia dyskontów oparta na oferowaniu produktów po atrakcyjnych cenach przyciąga tłumy klientów. Jednakże, choć można w ten sposób zwiększyć obroty, trudno oczekiwać, że niska cena sama w sobie zapewni lojalność nabywców względem danego sklepu. Klienci mogą być skorzy do skorzystania z promocji i okazji, ale ich wierność może być krucha. Szczególnie gdy pojawią się inne czynniki, takie jak zmiany w jakości produktów czy asortymencie.
Można powiedzieć, że walkę o klienta kierującego się tylko i wyłącznie ceną można bardzo szybko przegrać. Wystarczy, że konkurent da jeszcze niższą cenę? Pozostaje zatem pytanie czy warto wchodzić na taką wojnę. Istnieją lepsze sposoby na lojalizację klienta.
Według mnie lepszym sposobem jest podniesienie wartości produktu w oczach odbiorców. Podczas gdy w rzeczywistości ta wartość pozostała bez zmian.
PiS kontra PO w świecie handlu
Podobnie jak w polityce, walka między Biedronką a Lidlem może prowadzić do polaryzacji konsumentów. Oba sklepy starają się zdobyć przewagę nad konkurencją. Powoduje to, że inne sieci handlowe znikają klientom z pola widzenia. Jak w walce między partiami politycznymi, konsumenci mogą wybierać jedną ze stron, a to może prowadzić do marginalizacji innych graczy na rynku.
Intensywność reklam Biedronki i Lidla jest dużo większa niż Kauflandu, Auchan czy Carrefour. W związku z tym, podobnie jak w świecie polskiej polityki, nikogo nie interesuje program Konfederacji, podczas gdy trwa walka pomiędzy PiS i PO. Tak samo z ciekawości ludzie pójdą do Biedronki czy Lidla zobaczyć te ceny na własne oczy.
Marketing nie zawsze przynosi spodziewane rezultaty
Jak podaje PanParagon, mimo intensywnych działań marketingowych zarówno Biedronka, jak i Lidl nie odnotowały znaczących zmian w liczbie klientów. Wahania w ilości paragonów utrzymują się w granicach błędu statystycznego. To pokazuje, że samo inwestowanie w reklamę i promocje może być niewystarczające w budowaniu lojalności klientów. Innymi słowy, klienci niekoniecznie reagują na głośne kampanie marketingowe. Szczególnie jeśli nie idą one w parze z innymi czynnikami, takimi jak jakość produktów czy doświadczenie zakupowe.
Zyski i ryzyka dla klientów
Klienci mogą wydawać mniej pieniędzy, kupując w dyskontach, co daje im możliwość zakupu większej ilości produktów. Jednakże, należy uważać na pogorszenie jakości oferowanych towarów. W walce o klienta, zarówno Biedronka, jak i Lidl mogą być skłonne obniżyć koszty zakupu kosztem jakości produktów. Dla klientów oznacza to możliwość oszczędności, ale jednocześnie ryzyko otrzymania produktów o niższej jakości.
Drugie zagrożenie to podniesienie cen pozosałych produktów. Oznacza to, że kupując produkty w promocji dyskonty, sprzedają produkty z minimalną marżą, ale tą marże odrabiają na pozostałych produktach, które również lądują w koszykach klientów.
Kto traci na wojnie cenowej
Wojna cenowa między Biedronką a Lidlem nieuchronnie prowadzi do strat pośredników i producentów. W obliczu rosnącej presji na obniżenie cen zakupu produktów, zarówno pośrednicy, jak i producenci muszą się zmagać z mniejszymi marżami. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do problemów z utrzymaniem rentowności dla tych podmiotów.
Inflacja i stabilność rynku
Dzięki tensywnej konkurencji i wojnie cenowej, inflacja może minimalnie wychamować. To może być zaskakujące, biorąc pod uwagę presję na obniżanie cen w sektorze detalicznym. Jednakże, fakt ten może świadczyć o stabilności rynku i zdolności przedsiębiorstw do absorbowania kosztów wojny cenowej bez większych zmian dla konsumentów.
Wnioski
Wojna cenowa Biedronki i Lidla to zjawisko o wieloaspektowym charakterze. Z jednej strony, przynosi ona korzyści konsumentom w postaci niższych cen. Z drugiej strony, może prowadzić do pogorszenia jakości produktów, osłabienia pozycji pośredników i producentów, a także do polaryzacji rynku.
Skutki wojny cenowej w dłuższej perspektywie są trudne do przewidzenia. Możliwe, że doprowadzi ona do konsolidacji rynku i wycofania się z niego mniejszych sieci handlowych. Nie można również wykluczyć, że w odpowiedzi na działania Biedronki i Lidla, inne sieci handlowe również zaczną obniżać ceny. Może to wywołać efekt domina i doprowadzić do ogólnego spadku cen na rynku.
Ważne jest, aby konsumenci byli świadomi zarówno korzyści, jak i zagrożeń związanych z wojną cenową. Dokonując zakupów, powinni nie tylko kierować się ceną, ale również brać pod uwagę jakość produktów, pochodzenie surowców, warunki pracy w firmach produkujących żywność oraz wpływ ich wyborów na lokalną gospodarkę.
Foto: PanParagon.pl, bankier.pl